sobota, 1 czerwca 2013

Walka - San vs Mika

Zauważyłam, że na polanie jest Mika. Ostatnio nie rozmawiałyśmy że sobą, ale zagadałam
-Cześć, misia. Och, przepraszam, Mika, ale jesteś taka sweet'aśna.-ostatnie słowo wymusiła z pełnym sarkazmem, choć nie mówię, że przy innych też nie użyłam sarkazmu.
*************************************************************
-Obiecałaś walkę dobra?Ale wiesz, że mam żywioł walki i mogę ciebie powaaaażnie zranić? No dobra. Za trzy....dwa... jeden........START!- Rzuciłam się na San. Wyciągnęłam pazury, żeby podrapać i zagryźć poważnie San.
***************************************
Mika rzuciła się na mnie, ale chyba zapomniała, o mojej zmianie w chmury, więc trafiła na ziemię. Wtedy ją zahipnotyzowałam (dodatkowa część opowiadania dla San).
Spojrzała na mnie wiedząc, że dopóki ja nie zadam ciosu, nie będzie mogła się poruszyć. Rzuciłam więc w nią kulą z ognia, a ona opadła ciężko na ziemię. Na jej ciele zauważyłam kilka sporych ran.
********************************************
Zobaczyłam jak San trzymała moją Myszkę. Rozwścieczyłam się. Wpadłam na nią tak szybko, że nie mogła się zamienić w parę, albo chmurkę. Zaczęłam ją gryźć po łapach i karku. Nie było litości. Dodałam do moich szczęk pazury. Lała się krew.
********************************************
Mika próbowała mnie zabić. Jednak myśl o dzieciakach dała mi siłę, szybko pobiegłam do sklepu i kupiłam eliksir życia (-20ż). Jaka Mika była zdziwiona, gdy wróciłam bez żadnej rany i zaatakowałam zmęczoną już suczkę, czułam, że to jej koniec, a nawet jeśli nie dla siebie zostawiłam trochę eliksiru...
******
Powiedziałam w myślach:
-Hm... Twarda suczka z niej. Zrobię jej psikusa-
Zrobiłam smutną minę. Stanęłam. Trochę popatrzyłyśmy sobie w oczy i nagle... Pac! Wylałam eliksir. Rozdeptałam go i powiedziałam:
-I co? Eliksir zadziała?-
Znów zaczęła się walka. Rzuciłam się na San. Pazury wbiły się w klatkę piersiową. O jeden milimetr od serca łamiąc narządy krwionośne. Przy sercu już nie można nic zrobić. Nie da się pójść, nie da się mówić. Nie da się drgnąć. Położyłam się i zaczęłam gryźć z całej siły, aż odpadła jej łapa. Bronx zabrał San do Axy, a ja stałam dumnie z podmuchem wiatru w sierści....
*****************************
Gdy tylko Axa puściła mnie z kliniki sfory pobiegłam na arenę walk. Mika stała tam myśląc, że już wygrała, wtedy rzuciłam się na nią i skręciłam jej kark. Biedaczynka (:-p) nie mogła się ruszyć, a ja skoczyłam na nią i nadal niszczylam jej ciało. Psy, które oglądały walkę, stwierdziły już, że ja wygrałam, a Axa powiedziała, że Mika potrzebuje tygodniowej kuracji. Mika szepneła "-Eliksir...", ale niestety, kupiłam ostatni w sklepie, dostawa za dwa dni.
*****
Stanęłam ile sił z łzami w oczach:
-PORAŻKA! Jak zawsze przegrywam. Idę się utopić... Już nigdy nie wygram walki, Kan nie wygra walki i moje dzieci nie wygrają walki....-
Poszłam nad Odchłań. Zobaczyłam San. Leżałam ze złamanym karkiem i z łzami. Podeszła do mnie ale drapnęłam ją w oko.
********************************
-Dziecko...-powiedziałam, mimo iż Mika była starsza - poddaj się uczciwie, już sobie nie poradzisz
Ostatni raz rzuciłam nią piorunem ognia, a ona zawyła żałośnie.
Mika zerwała kawałek kory brzozy i zamachała nim. Nesty stwierdziła, że wygrałam walkę. Wszyscy się już rozeszli.
********************************
-Wygrywaj,wygrywaj, ale już nigdy nie spojrzę sobie w oczy.- Odeszłam.

 Wygrała San, gratulujemy!

San - -20ż za kupno eliksiru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz