Leżałam na łące. Słońce piekło niemiłosiernie. Było tak gorąco, że nic
mi się nie chciało. Wiedziałam, że nad jeziorkiem bedzie chłodniej ale
nie miałam motywacji aby gdziekolwiek się teraz ruszyć. Nagle
zobaczyłam, że na łące rośnie krzczek malin. Dawno nie jadłam malin więc
wstałam i podeszłam do krzaka. Chciałam zerwać sobiue jedną i zjeść gdy
nagle zniknęła. Zdziwiło mnie to ale pomyślałam, że mam halucynaje
przez to słońce. Sięgłam po drugą ale ta też zniknęła. Trąciłąm krzak
łapą aby sprawdzić czy także on nie jest wytworem mojej wyobraźni. Był
prawdziwy. Rozejrzałam się w okół i zobaczyłam drozda trzymającego w
dziobie malinę a po chwili połykającego ją bez wahania.
Trochę się zdenerwowałam jednak postanowiłam go zignorować i zjeść
pozostałem maliny. Gdy jednak zaczęłam sięgać po kolejne te znikały w
ten sam sposób co pozostałem. Mały drozd się ze mną bawił. Postanowiłam
go pogonić i pokazać, że ze mną się nie zadziera. Skoczyłam na niego
jednak szybko uciekł. Zczęłam go gonić, był prawie tak szybki jak ja.
Gdy byłam już dość blisko i chciałam się wybić zderzyłąm się z kimś.
- Ała - powiedziałam pocierając głowę łapą. - Przepraszam, nie chciałam.
<Nesso? - Wiem, że chcesz ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz