piątek, 28 czerwca 2013

Od Rosy





Życie monotonnie ciągnęło się każdego dnia. Czynności codziennie się powtarzały, a to sprawiało, że nie chciało mi się już nic robić... Siedziałam w jaskini patrząc na błękitne niebo, które promieniało światłem słońca. Potrząsnęłam głową. Nie mogłam tak siedzieć i nic nie robić. W ciszy, która mnie otaczała przypominałam sobie czasy, gdy byłam u swojej rodziny. Nie mogłam tam wrócić,a załamywanie się i ciągłe myślenie nie pomagało. Wstałam więc i wyszłam na zewnątrz. Chłodny wiatr owiał moje ciało. Zadrżałam z zimna. Pogoda była wręcz idealna. Świat, który przede mną się otworzył był wręcz rajem. Wszystko żyło swoim najpiękniejszym życie, jakby zaraz ono miało się skończyć... W oddali dostrzegłam zająca, który swym skocznym krokiem wyglądał zabawnie. Odwróciłam się w prawo i zaczęłam się tam kierować. Szłam wsłuchując się w odgłosy przyrody ,która wokół mnie żyła. Ten stan przerwała mi jedna myśl. Od dawna byłam w sforze, a znałam psy zaledwie z widzenia. Wypadło mi to z głowy. Chciałam znać chociażby parę psów lepiej niż z widzenia, i zamienienie kilu zdań. Mijałam kolejne jaskinie i psy,ale nie miałam odwagi do nikogo zagadać. Pobiegłam do lasu aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Omijałam wysokie drzewa i przeskakiwałam przez wszystkie przeszkody napotkane na drodze. Wzrok mój jednak był wbity w ziemie. Nagle wpadłam na kogoś.
-Przepraszam-szepnęłam do nieznajomego psa.

<Dokończy ktoś>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz