Jednym ruchem wyswobodziłem się z ziemi. W końcu, był to także mój żywioł. Nie spodziewałem się jednak, że Muse tak zareaguje na moje przybycie.
- Nie poznajesz mnie? - zapytałem zdziwiony. - To ja Lucky.
Samica zlustrowała mnie wzrokiem, ale nie widać było, aby stała się łagodniejsza. Cała stanęła w płomieniach.
- Mylisz się, jeżeli myślisz, że mnie oszukasz, knocie - warknęła i rzuciła we mnie kulą ognia. -Lucky nie wygląda ani nie zachowuje się tak jak ty. Marny z ciebie oszust!
Dmuchnąłem wiatrem w kulę ognia. Ta rozwiała się nie dolatując nawet do mnie. Musiałem szybko opowiedzieć samicy o mojej "metamorfozie" zanim spali mnie na popiół.
- Muse, posłuchaj mnie - zacząłem pospiesznie. - Może i mi nie uwierzysz, ale słuchaj! - dodałem, widząc jej lśniące od gniewu błękitne oczy. - Zacznę od tego, że wziąłem z zapasów mamy eliksir, który pozwala na zmianę wyglądu. A skończę na tym, że ostatnio bardzo się zmieniłem. Nie widzieliśmy się od dawna, a ja w ostatnim czasie przeszedłem wielką metamorfozę. Otworzyłem się na świat... no wiesz.
Muse zmierzyła mnie wzrokiem. Uwierzyła mi?..
(Muse?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz