Chodzenie nigdy nie sprawiało mi radości, ale dziś uznałem, że spacer
dobrze mi zrobi. Miałem zamiar wybrać się do lasu i pomyśleć. Szybkim
krokiem podążałem w wybraną stronę kiedy nagle coś uderzyło mnie w bok.
,,Co to?!"-pomyślałem i odwróciłem głowę w stronę drzew ( z tmtąd
przyleciał pocisk ), ale zobaczyłem tylko ogon. Wbiegłem między drzewa.
Zobaczyłem tam Muse.
-Czemu we mnie rzuciłaś!?-krzyknąłem na nią ( na tychmiast pożałowałem: ona straciła matkę)
-Nie rzuciłam.-powiedziała nachmurzona.
(Muse?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz