środa, 19 czerwca 2013

Od Veary


Jest wczesny wieczór. Głowa strasznie mnie boli. Leżę na kamieniu, a słońce nie chce zajść, chiciaż powinno to zrobić godzinę temu. Zgubiłam resztę. Wszystko mi się miesza... Ale chwila, może zacznę od początku...
Był poranek, dobre dwa tygodnie temu. Wstałam około czwartej, bo poza jaskinią robi się jasno wcześniej. Tak, spałam na zewnątrz, ale o tym wspominałam wcześniej. Wstałam ociężale i wybrałam się na polowanie. Powoli stąpałam po zimnej glebie, od czasu do czasu zatapiając się po kolana (tak, mam kolana). W końcu doszłam do terenu łowieckiego. Chwilę minęło, zanim znalazłam jakąś zwierzynę, ale gdy w końcu się udało mogłam stwierdzić, że było warto. To była piękna, dorodna łania. Postanowiłam, że ją upoluję. Zaczaiłam się i już miałam ruszyć, kiedy zwierzę rzuciło się do ucieczki. Pobiegłam za nią zdziwiona, bo przecież byłam cicho, a moja sierść wtapia się w tło. Jednak po chwili wszystko stało się jasne. Tuż za mną biegł Diablo. On wyznaczył sobie ten sam cel. Nie wyglądał na złego ja też nie byłam. Z tego względu upolowaliśmy ją razem.
< Diablo? (Pamiętaj o pierwszym na górze akapicie!!) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz