- Spokojnie... - szepnęłam. - Najpierw dojdź do siebie. W takim stanie raczej nie dojdziemy do porozumienia.
Suczka wyglądała marnie. Cała była we łzach, wyglądała, jakby chciała uciec jak najdalej stąd. Westchnęła cicho.
- A teraz chodź. - powiedziałam. - Nie będziemy się tutaj użalać. Musimy dojść do jaskiń.
Samica pokiwała smętnie głową i wstała chwiejnie. Nie chciałam jej męczyć, więc teleportowałam nas do grot. Usiadłam na mchu i popatrzyłam na Lulu pytająco. Ta westchnęła ciężko, zamrugała parę razy powiekami i zaczęła mówić:
(Lulu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz