Ki popatrzyła na mnie badawczo, po czym skinęła wyrozumiale głową. Westchnąłem z ulgą. Samica machnęła łapą, abym dalej za nią szedł.
- Gdzie teraz mnie prowadzisz? - zapytałem doganiając ją w podskokach.
- Do miejsca, które na pewno ci się podoba - odpowiedziała tajemniczo.
Pokiwałem głową w zamyśleniu. Musiałem coś wymyślić, aby Ki mnie polubiła.. jak na razie nie byłem przekonany, że lubi mnie, więc przynagliłem myśli.
Nagle naszym oczom ukazał się jakiś mostek. Dookoła rosło dużo kwiatów.
- Pięknie tutaj.. - wybałuszyłem oczy.
Samica uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- To Mostek Kwiatów - wyjaśniła. - Raczej znane tutaj miejsce. Psy lubią spędzać tutaj swój czas.
- Ale jak na razie, nie ma tutaj nikogo.. - mruknąłem. - A szkoda - dodałem szybko.
Korzystając z nieuwagi Ki, zerwałem rosnący nieopodal piękny kwiat i podałem go suczce.
Ki zaśmiała się serdecznie. Wpiąłem jej roślinkę za ucho. Wyglądała cudnie... jeszcze ładniej, niż zwykle.
- Nie musiałeś.. - uśmiechnęła się. - Ale dziękuje, jest przepiękny.
Zarumieniłem się lekko, ale szybko odwróciłem od niej głowę.
- Coś się stało? - zapytała.
Pokręciłem przecząco głową i popatrzyłem na nią.
- Nie - powiedziałem przekonująco.
Ki wzruszyła ramionami i wstała. Chyba zamierzała wracać już do swojej groty, więc szybko ją zatrzymałem. Samica popatrzyła na mnie pytająco. Chwilę myślałem, co powiedzieć, aż wpadł mi do głowy jeden pomysł.
- Odprowadzisz mnie jeszcze do jaskiń? - zapytałem cicho i niewinnie. - Nie wiem, jak tam wrócić.. ty pewnie znasz drogę.
Ki zgodziła się.
(Ki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz