Skinęłam ochoczo głową. Nesso ruszył na przód. Nie spieszył się, a nawet ociągał. Szłam za nim w ciszy, nie chcąc przerywać mu tak głębokiego zamysłu. Wiedziałam, jak to jest, kiedy ktoś odciągnie cię od tego drugiego, idealnego - własnego - świata. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam, kiedy samiec oderwał się ze swoich myśli.
Nie odpowiedział. Głowę miał zadartą do góry. Wpatrywał się w sunące powoli na zachód słońce. Na jego nosie usiadła zbudzona ze snu biedronka. Jej malutkie, prawie niedostrzegalne nóżki zaczęły przesuwać się powoli do góry, aż dotarła do czubka jego sztywnego ucha. Nawet jej nie zauważył.
Szturnęłam go lekko w bok, chcąc, aby zwrócił na mnie uwagę lub choćby na pnące się gdzieniegdzie wiotkie wierzby, na które cudem jeszcze nie wpadł.
W końcu, kiedy prawie już straciłam cierpliwość, Nesso podniósł wzrok i popatrzył na mnie. Z jego sposobu patrzenia odniosłam wrażenie, że jestem tak codziennym widokiem, że nie warto zawracać sobie mną głowy. Odwrócił się i zaczął najzwyczajniej w świecie iść przed siebie. Spięłam się urażona.
Mój obrażony nastrój nie trwał jednak długo, gdyż po chwili zza koronkowych drzew wyłonił się tak piękny widok, że aż oniemiałam.
- Niespodzianka? - zaśmiał się mój partner.
( Nesso? ;3 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz