Budzę się. Dzisiaj śniła mi się moja
przeszłość. Hodowla, nowi właściciele, kolejna, tym razem
pseudo-hodowla, schronisko, wypadek, ucieczka, las… To była straszna
noc. Jeszcze jakieś zamieszanie wczoraj. Ach, co się jeszcze wydarzy?
Podchodzę do strumyka i zanurzam w nim nos. Woda powoli rozlewa się po
moim ciele. Odprężam się. Stoję tak przez około godzinę. Słońce jest już
na niebie. Rano najwyraźniej jest po stronie wejścia do mojej groty.
Zatrzymuję strumyk i wychodzę na zewnątrz. Jest jakoś koło ósmej.
Idealna pora na przechadzkę.
Mijam jezioro Ontar, ale szybko zawracam. Nie oprę się pokusie. Nesty
opowiadała mi o nim. Zanurzam jedną łapę. Jest przyjemnie chłodne.
Powoli wchodzę głębiej. Gdy przestaję czuć grunt pod nogami
przyspieszam. Pływam od jednej strony do drugiej, nurkuję. Czuję się jak
szczeniak. Mogłabym tak w nieskończoność. Jednak jest już południe.
Czas wracać. Wynurzam się z wody i ruszam biegiem. Mam ochotę się
zabawić, więc zaczynam biec slalomem wokół drzew. Przeskakuję kłody,
czołgam się pod konarami. Uwielbiam tak biegać!
Nagle znikąd pojawia się skała. Nie zdążam wyhamować i uderzam w nią.
Siadam. Boli mnie głowa. Dotykam łapą czoła. Czuję coś lepkiego. Patrzę
na swoją łapę – jest lekko czerwona. Super… dobrze, że nie walnęłam się
choć trochę mocniej.
Później wracam prosto do jaskini. Tym razem idę. Boję się, co o mnie
pomyślą członkowie stada – ledwo dołączyłam do sfory i już coś mi się
stało…
Idę i rozglądam się dookoła. Oby nikogo nie było po drodze... Niestety,
tuż przy jaskini zaczyna kręcić mi się w głowie i wpadam na innego psa.
- Ai – krótko mówię i się przewracam.
<niech ktoś skończy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz