Spojrzałam na nią badawczo. Nie wyglądała na kogoś, kto nie widzi sensu życia, a jednak coś sprawiało, że nie można było tego po niej dostrzec.
Położyłam łapę na jej ramieniu. Jej ciało było niewyobrażalnie zimne i pozbawione iskierki życia. Wzdrygnęłam się. Już miałam otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale samica wyślizgnęła się mi zwinnie i odeszła parę kroków. Położyłam się ze spokojem i uśmiechnęłam się do niej zachęcająco.
- Wiem, że trudno jest przyzwyczaić się do nowego miejsca - zaczęłam.
Bella usiadła na trawie i udała, że nie zwraca na mnie uwagi. Jej uszy drgały jednak lekko przy każdym wypowiedzianym przeze mnie słowie.
(Bella?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz