W sumie jest to najpiękniejsze miejsce
jakie widziałem. Nie mogłem się napatrzeć. Staliśmy tak, aż w końcu mi
się coś przypomniało...
- Ale... Przecież drogę tutaj zna ponoć tylko alfa... Przynajmniej tak mówili inni... - Tak, to prawda. Znają je tylko alfy. Więc w sumie to nie dziwne, w końcu jestem ich córką - wyprostowała się, nadal ślicznie uśmiechnięta. Szczerze nawet nie wiedziałem tego. Na pierwszy rzut oka to nic nie zmienia, ale później sobie uświadomiłem prawdę... Skoro ona jest młodą alfą, to ma mnóstwo adoratorów. Połowa z nich to psy, którym zależy tylko na posadzie i symulują miłość do niej, jak zawsze. Niestety często wygląda to bardzo realistycznie. Druga połowa to psy, które kochają ją szczerze. Na alfy patrzy się najpierw. W skrócie: nie mam szans... - nie wiedziałem - powiedziałem - zapewne to spory obowiązek.. Znowu uświadomiłem coś sobie - co jeśli nie znajdzie dla mnie czasu? Ach, ale po co ja o sobie... Przecież nie mam szans! Powinienem sobie teraz wmawiać, że nawet nie będziemy przyjaciółmi, żeby cieszyć się potem z każdej rozmowy, ale to trudniejsze niż mi się wydawało. To była moja technika przed wyścigiem i w poprzednich "miłościach", ale tym razem jest inaczej. Co myślę, że mnie nie kocha, to boli mnie serce... - Co o tym myślisz? - pyta nagle. - Co? Przecież nawet nie słuchałem... Wpadka. < Nelly, dokończysz? > |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz