Jak zwykle przechadzałam się w okolicach
jeziora. Tym razem jednak utrzymywałam pewien dystans, nie chciałam się
znów topić. Spacerowałam tylko po stabilnym gruncie. Z nudów zaczęłam
bawić się wodą. W powietrzu latały wodne psy i jelenie, które przed nimi
uciekały. Wszystko to rozlało się w jednym momencie. Nastawiłam uszy.
Coś usłyszałam. Nie, chyba mi się zdawało. Powróciłam do zabawy. Psy już
prawie miały jelenia. Ale nie przekonałam się, czy im się udało, gdyż
znów usłyszałam dźwięk. Wyraźniej. Poszłam w tamtą stronę. Co chwilę
dało się słyszeć żałosny szczek. Nagle trafiłam na polanę. Coś skryło
się w krzakach. Na środku polany leżały martwe husky. Dorosłe i
szczeniaki. Straszny widok. Znowu jakieś chlipnięcie. Podeszłam do
krzaka i ujrzałam coś. Zanurzyłam w nich głowę. Tuż przed oczami miałam
małego szczeniaka. Husky. Chwyciłam go za kark. Nawet nie protestował.
Położyłam go przed sobą.
- To twoja rodzina? - spytałam.
- Tak... Chlip!
- Masz jeszcze kogoś?
- Chlip, nie.
- Chodź ze mną. Zaprowadzę cię do Sfory.
Mała nie odezwała się tylko posłusznie ruszyła za mną. Kilka razy zerknęła jeszcze na rodzinę.
- Jak się nazywasz? - zapytałam.
- Asta..
- Ja jestem Lea.
- Acha.
Bidulka. Straciła swoją rodzinę...
- Jak chcesz mogę zostać twoją nową mamą.
- Jak chcesz.
- Dobrze. Więc spytajmy Nesty.
Na miejscu znalazłam obie Alfy ze szczeniakami.
- Cześć! - zawołałam. Szczeniaki od razu zainteresowały się Astą.
- Cześć, Lea - przywitała się Nesty. - co cię tu sprowadza?
- Znalazłam tego szczeniaka. Chciałabym go przygarnąć...
< Nesty? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz