- No dobra zostanę. - burknąłem
Na twarzy Asty malował się promienny uśmiech. Nie zwruciłem na niego specjalnej uwagi. Szliśmy nadal w bliżej nie określonym kierunku. Po prostu szliśmy przed siebie. Nastała cisza, przez jakiś czas ani ona ani ja nie wypowiedzieliśmy ani słowa. Wsłuchiwałem się w śpiew ptaków i szelest liści. Był łagodny a niemia pod nami także wydawała się zrelaksowana. Po kilku minutach Asta powiedziała:
<Asta? tak trochę brak weny :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz