Któregoś dnia od śmierci Mamy poszłam do lasu. Nagle zza drzew wyszła Nula.
- Cześć Bleu!
- Cześć ciociu...
- Ech... Mój smutasku... Nie martw się... Wszystko się ułoży...
Ciocia przytuliła mnie jak to robiła Kisia.
- Jeśli kogoś bardzo kochasz to ten ktoś nigdy nie znika... Więc Ki żyje teraz w twoim sercu...
Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Oj! - ciocia zerknęła na słońce.- Muszę już lecieć. Pa!
- Pa!
Gdy ciocia poszła zza krzka wyszedł Lucky...
(Lucky?)
PS Dlazego Ki nie ma w "Odeszli""?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz