Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle. Odkąd Asta się wyprowadziła doskwiera mi samotność. Przyzwyczaiłam się do jej obecności bardziej niż do dzielenia jaskini z nikim. Wprawdzie suczka odwiedza mnie czasem, ale i tak ostatnio coraz rzadziej. Przy niej czuję się jak stara panna.
Ostatnio cały czas śnią mi się koszmary. Występuje w nich często Asta, bez Kira, beze mnie, bez nikogo. Martwię się o nią. Jednak to sny, a sny są wytworem wyobraźni. Chyba.
Opuściłam jaskinię szybkim truchtem i w tym samym tępie dotarłam do jeziora Ontar. Na pierwszy rzut oka byłam sama. Przejrzałam się więc w wodzie. Jestem ładnym, zgrabnym hovawartem. I nikt mnie nie chce. Dlatego, że jestem inną rasą? Wątpię, przecież zewnętrzna warstwa liczy się na wystawach, nie w miłości. Ale skoro nikt mnie teraz nie kocha, to znaczy, że ma tak być. Poczekam na prawdziwą miłość.
Nagle za moimi plecami uszłyszałam szmer. Odwróciłam się i zobaczyłam szuczkę. Dobrze, że nie samca, bo jakoś nie mam ochoty z żadnym rozmawiać.
- Cześć! - odezwała się przyjacielsko.
- Cześć - odpowiedziałam ciszej, ale również wesoło.
< jakaś samica? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz