Wiedziałem, że nie ma już szans, by Ki przeżyła.
Wytarłem łapą łzy i warknąłem na ludzi.
Zacząłem na nich szczekać i biec w ich stronę.
Chcieli do mnie strzelić, ale nie mieli już naboju.
Ugryzłem jednego, a potem drugiego człowieka.
Po chwili byli martwi.
Podszedłem do Ki i wziąłem ją do lekarza.
lekarz wziął ją do jaskini, a po chwili wyszedł i pokiwał głową.
- Niestety - powiedział
(Nesty?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz