Zareagowałem w porę. Schyliłem się szybko, pociągając za sobą Bleu. Strzał przeleciał tuż nad moją głową. Który to już raz spotykam te bezlitosne stworzenia z morderczą bronią?
- Schowaj się gdzieś - poradziłem pospiesznie samicy.
Ta jednak trzymała się mnie kurczowo i nie zamierzała gdzieś odchodzić. Cała się trzęsła. Westchnąłem i wciągnąłem ją pod ziemię. Nie udusi się tam, ponieważ wytworzyłem w glebie dość dużą jaskinię. Tam będzie chociaż bezpieczna, pomyślałem z ulgą.
Ja sam wiedziałem już gdzie są ludzie. Tym razem nie ujdzie im to na sucho... Zacisnąłem mocno pięści i podbiegłem do nich. Było ich dwóch, schowali się w krzakach. Zaszedłem ich od tyłu. Wiedziałem, że stworzenia te mają bardzo niedorozwinięte zmysły, więc i mnie nie usłyszą.
Skupiłem się. Do moich pazurów napłynęła moc. Teraz mogły rozciąć i metal, jakby była to kartka papieru. teraz nie skończy się tylko na wyrzuceniu z terenów i przestraszeniu na śmierć. O nie...
Wykonałem skok w ich kierunku. Niestety, przeliczyłem się z ich słuchem. Usłyszeli mnie i w porę zareagowali. Nie zdążyłem ich nawet dotknąć, kiedy kula ugodziła mnie w bok. Krzyknąłem i upadłem na ziemię. Ból rozpierał mnie. Nie mogłem wstać. Czułem, że krwawię. Wiedziałem, że zaraz umrę...
(Bleu?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz