- Nic się nie martw, zaraz wrócę. - uspokoiłem ją.
Zacząłęm rozglądac się po składowni. Szukałem czegoś co mogło by się przydać. Zaglądałem kolejno do każdej skrzyni. Niestety nie mogłem znalesc nic pożytecznego. Po chwili zauważyłem, że w składowni jest platforma na której też stoją skrzynie. Niestety droga prowadząca tam byłą dość niepewna. Deski wyglądały na stare i mogace się w każdej chwili załamać. Poza tym gdyby mi takze coś się stało utknęlibyśmy tu oboje. Postanowięłm jednak zaryzykować. Ostrożnie stawiałem kolejne kroki na kładce prowadzącej na górę. Słyszałem każde skrzypnięcie desek po tórych szedłem. Gdy jednak położyłem pierwszą łapę na platformie poczułem dużą ulgę.
- Roko, jesteś tam jeszcze? - usłyszałem nagle
- Tak, poczekaj jeszcze chwilę. Zaraz coś wymyślę. - odpowiedziałem i zacząłem szperać w skrzyniach.
W dalszym ciągu jednak nie mogłem znaleść nic pożytecznego. Westchnąłem zdołowany i spojrzałem na ścianę obok. Wisiała na niej lina, wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Wziałem linę i ostrożnie zszedłem na dół. Zrobiłem na lini pętle i zawiązałem solidnym supłem. Wyglądem lina przypominała teraz lasso. Część z pętla spóściłem na dół. a drugi koniec trzymałem w pusku. Miałem tylko nadzieję, że plan sie powiedzieć.
- Łajka, posłuchaj. Przełuż przednie łapy przez pętle i rozluźnij się. Postaram się cię wciągnąć.
- Jesteś pewien, że się uda? - zapytała niepwnie
- Zaufaj mi - odpowiedziałem.
<Łajka? Przepraszam, że musiałaś długo czekać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz